Forum studentów DZIKSU na DSWE :D
jako że mogłem być tylko na jednych na raz wybrałem teatralne cośtam. Nie powiem, jest fajne bo zabawnie. Zajęcia są praktycznie a nie klepanie z kartki, prowadząca młoda i żywiołowa. Jutro postaram się sklecić opis przebiegu zajęć i chciałbym żeby osoby będące na innych opcjach też opisały co się tam dzieje bo jest jeszcze możliwość przepisania się. Tak więc do dzieła przyszli dziennikarze, pokażcie co potraficie i napiszcie co robiliście!
Offline
Administrator
To trzecie to się nazywa dziennikarz przed kamerą ale osobiście postawiłem na wrażenia estetyczne i poszedłem na teatrocośtam
Offline
Administrator
Romuś napisał:
bo zajęcia są z jajem
w duchu kina StuK dodam że mężczyźni i tym razem woleli blondynki
Offline
Co by nie było że jestem gołosłowny zgodnie z zapowiedzią postaram się streścić teatralizacje czegośtam Wszystko zaczęło się jeszcze na koniec seminarium, gdy pozostałe osoby postanowiły że idą na przedmiot opcyjny potocznie nazwany „trzy kropki” by nie siedzieć w tłumie i wcześniej się zwinąć. Robercik poszedł wybadać teren i odkrył że w sali już ktoś siedzi, była to blondynka. Po powrocie zakomunikował ocalałym o swym odkryciu. Postanowiłem samotnie zbadać sprawę i udałem się na miejsce następnych zajęć. Don Roberto nie kłamał, siedziała tam zjawiskowa blondynka. Gdy wróciłem zakomunikowałem ekipie że ja idę na te zajęcia, reszta miała podobne zdania. Jednak coś nam nie pasowało, mianowicie na planie było nazwisko w formie męskiej. Po wejściu na sale grzecznie zapytaliśmy czy to z nią mamy „trzy kropki” odpowiedz padła twierdząca. Tradycyjnie z Robertem zadomowiliśmy się w ławce filipince, a dziewczyny nieopodal. Nagle padło pytanie czy jest tutaj nowa bo jakoś nie kojarzył jej nikt, odpowiedz znowu była twierdząca. Ten fakt przysporzył uśmiechy na naszych ustach bo już wiedzieliśmy że będzie wesoło. Po tradycyjnym wyjściu na papierosa stwierdziliśmy że sala jest pusta, na szczęście po chwili zostaliśmy poinformowani że mamy iść do 307 na prezentacje przedmiotów opcyjnych. O dziwo zastaliśmy tam naszą ukochaną Agnieszkę Janiak, która już na wstępie puściła dyskretne ostrzeżenie do kadry przede mną i byłem solenizantem. Po przedstawieniu wykładowców udaliśmy się na zajęcia które wybraliśmy. Sala z czasem wypełniła się po brzegi a Pogodynka wyglądała na zdziwioną. Przedstawiła program zajęć i obiecała że będą bardzo praktyczne. Chciała również byśmy traktowali je jako zabawę a nie nudny wykład. Na następnych zajęciach jeśli naszą redakcje pamięć nie myli będzie o teatrze telewizji, a na kolejnych „casting”. Kazała nam się przestawić. Obok nazwisk notowała sobie nasze zainteresowania oraz inne szczegóły. Następnie przeszliśmy do zajęć praktycznych czyli mieliśmy wylosować personę, a potem przeprowadzić wywiad z osobą którą grała Anna. Każdy wywiad miał trwać dwie minuty, czas liczył jej nowy iPhone. Ćwiczenie to miało sprawdzić nasza kreatywność oraz wyczucie czasu. Nasi goście byli zróżnicowani, począwszy od aktywnej staruszki, poprzez upadłą gwiazdę muzyki, chłopaka z niewyparzonym pyskiem który mocno pobił swoją dziewczynę, a skończywszy na kobiecie która adoptowała trójkę niepełnosprawnych dzieci. Wywiad z kobieta od adopcji był o tyle zabawny że nasza szefowa się pomyliła i zamiast mówić adopcja notorycznie potarzała aborcja. Każdy był chwalony, a atmosfera była bardzo miła. Poza fragmentem o założeniach zajęć było ciekawie. Zajęcia się skończyły i chyba wszyscy wyszli zadowoleni.
Za wszelkie pomyłki z góry przepraszam jednak pamięć nie ta co kiedyś. Tekst powstał przy współpracy z Robercikiem.
Offline
Administrator
Dodam tylko, że jakie by te zajęcia nie były i nie wiadomo czego by dotyczyły i tak bym tam chodził bo Pani Pogodynka Ania jest bardzo sympatyczna i co najważniejsze nie przynudza, myślę że moje zdanie podziela również towarzysz z ławki filipińskiej.
Offline